wtorek, 12 lutego 2013

"Strzępki"



^Liam^
Łzy stanęły mi w oczach. Nie pamiętała mnie, nie pamiętała nikogo.
Sięgnąłem po telefon chcąc zadzwonić do jej mamy i poinformować ją o sytuacji. Pomyślałem jednak, że najpierw zawołam lekarza, który oceni stan dziewczyny.
Już za chwilę do sali weszła młoda blondynka o długich, prostych włosach. Na początku myślałem, że to tylko pielęgniarka, ale okazała się być bardziej doświadczona niż wyglądała.
- Amnezja. - stwierdziła krótko podchodząc do mnie.
- To znaczy? - zapytałem mimowolnie zerkając na leżącą metr ode mnie dziewczynę, która spokojnie bawiła się poszewką od kołdry.
- Zanik pamięci. Jest to bardzo częste po tego typu wypadkach. Szczególnie, że jej przypadek był wyjątkowo ciężki... – westchnęła ciężko blondynka. - Nie wiele pacjentów żyje po przebiciu płuca, a ona trzyma się nawet nieźle.
- A czy ona wyzdrowieje? - zapytałem mrugając kilka razy powiekami próbując powstrzymać łzy.
- Mam taką nadzieję. Niestety nie potrafię powiedzieć ci, jak długo to potrwa. - lekarka uśmiechnęła się słabo. - No i nie wiem, czy pamięć wróci w 100%, czy tylko częściowo.
Pokiwałem tylko głową i odprowadziłem blondynkę wzrokiem do drzwi. Wierzyłem w to, że będzie dobrze, ale myśl, że Victoria straci pamięć już na zawsze i to częściowo przeze mnie, doprowadzała mnie do szału.

- Halo, Louis? - mruknąłem do słuchawki chodząc po korytarzu w te i z powrotem.
- Tak, co się stało? - usłyszałem zaniepokojony głos przyjaciela po drugiej stronie.
- Victoria się obudziła, przekaż to jej mamie.
- Obudziła się? - Louis wyraźnie się ucieszył. - No to wspaniale, zaraz do was jedziemy.
I nim zdążyłem powiedzieć, że dopadła ją amnezja, on się rozłączył. Westchnąłem ciężko i wróciłem do sali.


^Victoria^
Uśmiechnęłam się lekko do chłopaka, który zajął swoje miejsce obok mojego łóżka. Byłam strasznie ciekawa z kim rozmawiał przez telefon, ale wstydziłam się zapytać. W końcu ledwo go znałam... Przynajmniej tak mi się wydawało.
- Dobrze się czujesz? - zapytał skubiąc suwak od swojej bluzy.
- Tak, znacznie lepiej niż po obudzeniu. - uśmiechnęłam się sama do siebie. - Ale okropnie boli mnie tutaj. - położyłam rękę pod prawą piersią, a po moim ciele przeszedł piekący ból.
- Miałaś operację. - powiedział spokojnie Liam, odciągając moją dłoń od bolącego miejsca. - Nie ruszaj.
- Operację? A co się dokładnie stało? - zapytałam usiłując się uśmiechnąć.
- Zostałaś postrzelona, ale o tym już wiesz. Kula przebiła ci prawe płuco. Nie dawali ci szansy na przeżycie. - westchnął. - Na stole operacyjnym leżałaś przez 12 godzin, aż w końcu doprowadzili cię do porządku.
- Czyli przestrzelone płuco. Więc czemu straciłam pamięć? - zmarszczyłam czoło próbując znaleźć jakiekolwiek powiązanie między tymi dwoma rzeczami.
- Nie jestem lekarzem. - parsknął śmiechem Liam. Najwidoczniej próbował rozładować atmosferę. Byłam mu za to wdzięczna. - Ale twoja lekarka powiedziała, że to przez bliską śmierć. Na szczęście jej uniknęłaś.
Pokiwałam tylko głową odwzajemniając uśmiech kolegi.


^Louisa^
Wbiegłam do sali jako pierwsza. Zaraz za mną weszła mama Victorii, Niall, a potem reszta chłopaków.
- Tori! - rzuciłam się do łóżka przyjaciółki, aby uściskać ją przyjaźnie. - Tak się stęskniłam!
- Eee... Cześć. - dziewczyna lekko się uśmiechnęła i zmierzyła mnie wzrokiem od stóp do głowy. Zauważyłam, że coś jest nie tak, ale wolałam się nie odzywać.
- I jak się czujesz córeczko? - pani Violetta pogłaskała Victorię po włosach patrząc na nią troskliwym wzrokiem.
- Córeczko? - Tori spojrzała na swoją mamę dziwnym wzrokiem i odsunęła się od jej dłoni.
- Co się stało? - zapytałam szeptem Liama. 
- Amnezja. - chrząknął chłopak na tyle głośno, żeby reszta zebranych w sali go usłyszała.
Przerażona, uniosłam dłoń i zakryłam nią usta. To jakiś koszmar...! Tak długo czekałam na jej obudzenie, a ona teraz mnie nie pamięta...


^Victoria^
Kobieta stojąca przy moim łóżku, nazwała mnie córką. Naprawdę nią byłam, czy ona oszalała?
Zerknęłam na Liama, lecz on tylko skinął głową na znak, że to prawda.
- Przepraszam, ale nie pamiętam Pani... - powiedziałam cicho badając wzrokiem każdego kto stał w pomieszczeniu.
- Pani? - powtórzyła kobieta nie kryjąc smutku. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak sucho musiało to zabrzmieć. No ale jak miałam ją nazwać? Ogórkiem?
- Przepraszam......cię. - dokończyłam niepewnym głosem.
Kobieta wstała z krawędzi mojego łóżka i podeszła do jednego z chłopców, który objął ją ramieniem i lekko poklepał po plecach.
- To nasza wina. - powiedział cicho Liam. Nie miałam pojęcia o co mu chodzi.-Gdybyśmy zostawili was w spokoju spokojnie nie leżałabyś tutaj.
- Daj spokój Lee... - wywróciła oczami dziewczyna, która wcześniej tak entuzjastycznie mnie powitała.
- Tak jest, Louisa. - Louisa? Więc dziewczyna nazywa się Louisa? - Niektórzy psychofani tacy są. - jacy fani? O czym on mówi?
- To mogło się przydarzyć każdemu. Najważniejsze, że Tori będzie mogła niedługo wrócić do domu. - Louisa poklepała Liama po ramieniu.
Tori.... Tori... Tori? To słowo mi coś mówiło. Nagle przed oczami stanęła mi ta oto dziewczyna. Wchodziła po jakichś schodach. W pewnym momencie odwróciła się i zawołała mnie w taki sposób.
Obraz zniknął. Pojawił się inny. Pojawiła się ona, siedząca obok mnie na ławce. Śmiała się głośno z czegoś, a potem powtórzyła to jedno słowo, które namieszało mi tyle w głowie.
Mrugnęłam nerwowo powiekami pozbywając się wątłych wspomnień.
- Louisa ma rację, już niedługo wyjdziesz ze szpitala. – Liam pogłaskał mnie po dłoni.
I znowu stanęła mi przed oczami kolejna scenka. Mała dziewczynka w słomkowym kapeluszu. W ręku trzymała koszyk wypełniony truskawkami. W pewnym momencie złapała mnie za dłoń i potarła właśnie w taki sposób jak robił to Liam.
Drgnęłam gwałtownie otrząsając się z "transu". 
Kilkoro z zebranych spojrzało na mnie dziwnie.

Zaledwie godzinę później moi goście zaczęli się zbierać do wyjścia.
- Ja zostanę, posiedzę z nią. - powiedziała "mama". - Zajmiecie się Lucy, prawda?
Lucy? Czyżby moja "siostra"? 
- Nie, niech pani pójdzie i odpocznie. Przecież siedziała tu pani przez całą noc. Teraz ja zostanę. - Louisa uśmiechnęła się promiennie.
- Ja z tobą. We dwoje będzie raźniej. - chłopak nazywany przez innych Louisem stanął obok dziewczyny.
Już za chwilę w sali zostały tylko 3 osoby: ja, Louisa i Louis. Rozmawialiśmy chwilę o jakichś bezsensownych sprawach, a mi co jakiś czas coś się przypominało jacyś ludzie jakieś wydarzenia których nie mogłam zidentyfikować. Oczywiście nic o nich nie powiedziałam moim towarzyszom.
Już wkrótce  w sali zrobiło się całkiem ciemno, a zegar wybił godzinę 23. Ziewnęłam spoglądając  na Louisę, która spała w kącie pomieszczenia oparta o ramię również śpiącego  Louisa.
Uśmiechnęłam się na ten widok. Czyżby ta dwójka była parą?
Usiłowałam zasnąć.  Jednak ciągle wracały strzępki wspomnień. Strzępki które nic nie znaczyły i nic nie zmieniały…



O Jaaa, ja kocham ten gif xD
Na tyle koniec :D Pojawią się nowe postacie w zakładce :Bohaterowie" :D M.i pani Violetta, oraz bohaterki, które jeszcze nie pojawiły się w żadnej notce, ale w następnej spróbuję coś o nich napisać :D
A jak na razie papa! ^^

+ pliiiska, jeśli to czytacie, skomentujcie <3 To dla mnie very ważne xd :(

8 komentarzy:

  1. Bardzo fajne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3

      A zaraz postaram się coś napisać <3

      Usuń
    2. Proszę, dodaj następny bo już się nie moge doczekać :D

      Usuń
  3. Przy okazji zapraszam do mnie :)
    http://opowiadanie-1d-kaulju.blogspot.com/

    http://przyjaznjestkluczemdoszczescia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnee! :D
    Mam nadzieję że szybko dodasz kolejne <3

    OdpowiedzUsuń