^Liam^
Łzy stanęły mi w oczach. Nie pamiętała mnie, nie pamiętała
nikogo.
Sięgnąłem po telefon chcąc zadzwonić do jej mamy i
poinformować ją o sytuacji. Pomyślałem jednak, że najpierw zawołam lekarza,
który oceni stan dziewczyny.
Już za chwilę do sali weszła młoda blondynka o długich,
prostych włosach. Na początku myślałem, że to tylko pielęgniarka, ale okazała się
być bardziej doświadczona niż wyglądała.
- Amnezja. - stwierdziła krótko podchodząc do mnie.
- To znaczy? - zapytałem mimowolnie zerkając na leżącą metr
ode mnie dziewczynę, która spokojnie bawiła się poszewką od kołdry.
- Zanik pamięci. Jest to bardzo częste po tego typu
wypadkach. Szczególnie, że jej przypadek był wyjątkowo ciężki... – westchnęła ciężko
blondynka. - Nie wiele pacjentów żyje po przebiciu płuca, a ona trzyma się
nawet nieźle.
- A czy ona wyzdrowieje? - zapytałem mrugając kilka razy
powiekami próbując powstrzymać łzy.
- Mam taką nadzieję. Niestety nie potrafię powiedzieć ci,
jak długo to potrwa. - lekarka uśmiechnęła się słabo. - No i nie wiem, czy
pamięć wróci w 100%, czy tylko częściowo.
Pokiwałem tylko głową i odprowadziłem blondynkę wzrokiem do
drzwi. Wierzyłem w to, że będzie dobrze, ale myśl, że Victoria straci pamięć
już na zawsze i to częściowo przeze mnie, doprowadzała mnie do szału.
- Halo, Louis? - mruknąłem do słuchawki chodząc po korytarzu
w te i z powrotem.
- Tak, co się stało? - usłyszałem zaniepokojony głos
przyjaciela po drugiej stronie.
- Victoria się obudziła, przekaż to jej mamie.
- Obudziła się? - Louis wyraźnie się ucieszył. - No to
wspaniale, zaraz do was jedziemy.
I nim zdążyłem powiedzieć, że dopadła ją amnezja, on się rozłączył.
Westchnąłem ciężko i wróciłem do sali.
^Victoria^
Uśmiechnęłam się lekko do chłopaka, który zajął swoje
miejsce obok mojego łóżka. Byłam strasznie ciekawa z kim rozmawiał przez
telefon, ale wstydziłam się zapytać. W końcu ledwo go znałam... Przynajmniej tak
mi się wydawało.
- Dobrze się czujesz? - zapytał skubiąc suwak od swojej
bluzy.
- Tak, znacznie lepiej niż po obudzeniu. - uśmiechnęłam się
sama do siebie. - Ale okropnie boli mnie tutaj. - położyłam rękę pod prawą piersią,
a po moim ciele przeszedł piekący ból.
- Miałaś operację. - powiedział spokojnie Liam, odciągając
moją dłoń od bolącego miejsca. - Nie ruszaj.
- Operację? A co się dokładnie stało? - zapytałam usiłując
się uśmiechnąć.
- Zostałaś postrzelona, ale o tym już wiesz. Kula przebiła
ci prawe płuco. Nie dawali ci szansy na przeżycie. - westchnął. - Na stole operacyjnym
leżałaś przez 12 godzin, aż w końcu doprowadzili cię do porządku.
- Czyli przestrzelone płuco. Więc czemu straciłam pamięć? - zmarszczyłam
czoło próbując znaleźć jakiekolwiek powiązanie między tymi dwoma rzeczami.
- Nie jestem lekarzem. - parsknął śmiechem Liam.
Najwidoczniej próbował rozładować atmosferę. Byłam mu za to wdzięczna. - Ale
twoja lekarka powiedziała, że to przez bliską śmierć. Na szczęście jej uniknęłaś.
Pokiwałam tylko głową odwzajemniając uśmiech kolegi.
^Louisa^
Wbiegłam do sali jako pierwsza. Zaraz za mną weszła mama
Victorii, Niall, a potem reszta chłopaków.
- Tori! - rzuciłam się do łóżka przyjaciółki, aby uściskać
ją przyjaźnie. - Tak się stęskniłam!
- Eee... Cześć. - dziewczyna lekko się uśmiechnęła i zmierzyła
mnie wzrokiem od stóp do głowy. Zauważyłam, że coś jest nie tak, ale wolałam
się nie odzywać.
- I jak się czujesz córeczko? - pani Violetta pogłaskała
Victorię po włosach patrząc na nią troskliwym wzrokiem.
- Córeczko? - Tori spojrzała na swoją mamę dziwnym wzrokiem
i odsunęła się od jej dłoni.
- Co się stało? - zapytałam szeptem Liama.
- Amnezja. - chrząknął chłopak na tyle głośno, żeby reszta
zebranych w sali go usłyszała.
Przerażona, uniosłam dłoń i zakryłam nią usta. To jakiś
koszmar...! Tak długo czekałam na jej obudzenie, a ona teraz mnie nie
pamięta...
^Victoria^
Kobieta stojąca przy moim łóżku, nazwała mnie córką.
Naprawdę nią byłam, czy ona oszalała?
Zerknęłam na Liama, lecz on tylko skinął głową na znak, że
to prawda.
- Przepraszam, ale nie pamiętam Pani... - powiedziałam cicho
badając wzrokiem każdego kto stał w pomieszczeniu.
- Pani? - powtórzyła kobieta nie kryjąc smutku. Dopiero
teraz zdałam sobie sprawę, jak sucho musiało to zabrzmieć. No ale jak miałam ją
nazwać? Ogórkiem?
- Przepraszam......cię. - dokończyłam niepewnym głosem.
Kobieta wstała z krawędzi mojego łóżka i podeszła do jednego
z chłopców, który objął ją ramieniem i lekko poklepał po plecach.
- To nasza wina. - powiedział cicho Liam. Nie miałam pojęcia
o co mu chodzi.-Gdybyśmy zostawili was w spokoju spokojnie nie leżałabyś tutaj.
- Daj spokój Lee... - wywróciła oczami dziewczyna, która
wcześniej tak entuzjastycznie mnie powitała.
- Tak jest, Louisa. - Louisa? Więc dziewczyna nazywa się
Louisa? - Niektórzy psychofani tacy są. - jacy fani? O czym on mówi?
- To mogło się przydarzyć każdemu. Najważniejsze, że Tori
będzie mogła niedługo wrócić do domu. - Louisa poklepała Liama po ramieniu.
Tori.... Tori... Tori? To słowo mi coś mówiło. Nagle przed
oczami stanęła mi ta oto dziewczyna. Wchodziła po jakichś schodach. W pewnym
momencie odwróciła się i zawołała mnie w taki sposób.
Obraz zniknął. Pojawił się inny. Pojawiła się ona, siedząca
obok mnie na ławce. Śmiała się głośno z czegoś, a potem powtórzyła to jedno
słowo, które namieszało mi tyle w głowie.
Mrugnęłam nerwowo powiekami pozbywając się wątłych
wspomnień.
- Louisa ma rację, już niedługo wyjdziesz ze szpitala. –
Liam pogłaskał mnie po dłoni.
I znowu stanęła mi przed oczami kolejna scenka. Mała
dziewczynka w słomkowym kapeluszu. W ręku trzymała koszyk wypełniony
truskawkami. W pewnym momencie złapała mnie za dłoń i potarła właśnie w taki sposób
jak robił to Liam.
Drgnęłam gwałtownie otrząsając się z
"transu".
Kilkoro z zebranych spojrzało na mnie dziwnie.
Zaledwie godzinę później moi goście zaczęli się zbierać do wyjścia.
- Ja zostanę, posiedzę z nią. - powiedziała
"mama". - Zajmiecie się Lucy, prawda?
Lucy? Czyżby moja "siostra"?
- Nie, niech pani pójdzie i odpocznie. Przecież siedziała tu
pani przez całą noc. Teraz ja zostanę. - Louisa uśmiechnęła się promiennie.
- Ja z tobą. We dwoje będzie raźniej. - chłopak nazywany
przez innych Louisem stanął obok dziewczyny.
Już za chwilę w sali zostały tylko 3 osoby: ja, Louisa i
Louis. Rozmawialiśmy chwilę o jakichś bezsensownych sprawach, a mi co jakiś czas
coś się przypominało jacyś ludzie jakieś wydarzenia których nie mogłam
zidentyfikować. Oczywiście nic o nich nie powiedziałam moim towarzyszom.
Już wkrótce w sali zrobiło się całkiem ciemno, a zegar
wybił godzinę 23. Ziewnęłam spoglądając na Louisę, która spała w kącie pomieszczenia
oparta o ramię również śpiącego Louisa.
Uśmiechnęłam się na ten widok. Czyżby ta dwójka była parą?
Usiłowałam zasnąć. Jednak ciągle wracały strzępki wspomnień. Strzępki
które nic nie znaczyły i nic nie zmieniały…
O Jaaa, ja kocham ten gif xD
Na tyle koniec :D Pojawią się nowe postacie w zakładce :Bohaterowie" :D M.i pani Violetta, oraz bohaterki, które jeszcze nie pojawiły się w żadnej notce, ale w następnej spróbuję coś o nich napisać :D
A jak na razie papa! ^^
+ pliiiska, jeśli to czytacie, skomentujcie <3 To dla mnie very ważne xd :(
Bardzo fajne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, to wiele dla mnie znaczy <3
UsuńFajne :)
OdpowiedzUsuńKiedy następny??
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńA zaraz postaram się coś napisać <3
Proszę, dodaj następny bo już się nie moge doczekać :D
UsuńPrzy okazji zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńhttp://opowiadanie-1d-kaulju.blogspot.com/
http://przyjaznjestkluczemdoszczescia.blogspot.com/
Fajnee! :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że szybko dodasz kolejne <3