czwartek, 1 sierpnia 2013

"ONI was sprowadzili!"



^Louisa^
Promienie słońca pogładziły mój policzek. Powoli otworzyłam oczy i przeciągnęłam się. Chwiejnym krokiem podeszłam do okna, żeby rozsunąć cienkie, fioletowe zasłonki. Dopiero świtało, jednak mnie nie chciało się już spać. Postanowiłam obejrzeć dom w świetle dziennym.
Z szafy wyciągnęłam czarne leginsy i granatową bluzę z kapturem, zakładaną przez głowę. Kochałam tą bluzę.
Już za moment wykradałam się ubrana i umyta z pokoju. Zdecydowałam, że zwiedzanie zacznę od góry.
Podeszłam nieśmiało do drzwi Louisa. Nie zamierzałam wchodzić do środka, to byłoby prawie jak włamanie w jego osobistą strefę. Chciałam się jednak przyjrzeć złotym literkom, które były przytwierdzone do jego drzwi. Napis głosił "Boo Bear". Domyśliłam się, że to jedna z jego licznych ksywek.
Na drzwiach Liama również był napis. On jednak był prosty, i mówił wprost, kto mieszka w pokoju: "Liam". Uśmiechnęłam się lekko. Liam zawsze był taki skromny, nie lubił wyróżniać się z tłumu. Podobało mi się to.
Na kolejnych drzwiach znalazłam tylko kilka naklejek sławnych artystów. Jednak pamiętałam, że za drzwiami, smacznie spał sobie Zayn.
Na drzwiach Harrego był narysowany flamastrem, samolocik. Taki, jaki składa się z papieru. Nie był jakiś tam ogromny, może wielkości dłoni. To słodkie...
Kolejne drzwi, prowadziły do mojego pokoju. Takie tam, nudne, niczym nie obklejone drzwi... Dalej, był pokój gościnny, w którym spała Lucy i Klara. Strasznie mnie korciło, żeby wpaść do środka i bezczelnie obudzić moją kuzynkę. Jednak po dłuższym namyśle uznałam, że wolę na razie pobyć sama.
Kolejne drzwi prowadziły do pokoju Nialla. Złote literki były ułożone w niezrozumiałej kombinacji: JIŚ. Być może był to jakiś skrót, którego nie potrafiłam rozszyfrować.
Dalej były czarne drzwi, które wyglądały na dość grube i ciężkie. Nie wiedziałam co za nimi jest, ale postanowiłam to sprawdzić.
Gdy upewniłam się, że na piętrze nikogo nie ma, nacisnęłam srebrną klamkę i pchnęłam drzwi. Wślizgnęłam się cicho do środka i zamknęłam je za sobą.
Pomieszczenie było wielkie, przedzielone szybą mniej więcej po środku. Przede mną, porozstawiane były różne sprzęty, być może do obróbki dźwięku.  Za szybą natomiast, stało pięć mikrofonów, które aż krzyczały jakie są drogie. Jak zresztą wszystko w tym domu...
Za mikrofonami, na puszystym dywanie, stał piękny fortepian. Prosił, żeby na nim zagrać. Ostrożnie, jak najciszej potrafiłam, podeszłam do małych, szklanych drzwi i przeszłam na drugą stronę pokoju. Już wiedziałam, że było to mini studio nagraniowe.
Wzięłam głęboki wdech, i usiadłam przy fortepianie. Klawisze były praktycznie nie zniszczone, jakby pianino nigdy nie było używane. Zamknęłam oczy i pozwoliłam palcom czynić swoje. Dźwięki, jakie wydawał instrument z moją pomocą, były przepiękne. Melodia którą grałam rozbrzmiewała po tej części pokoju i odbijała się od szyby tworząc wspaniałe echo.  
Zagrałam kilka moich ulubionych utworów i zamknęłam fortepian zachwycona. Bez wątpienia będę zaglądała do tego pomieszczenia częściej. Oczywiście, jeśli chłopcy mi na to pozwolą.
Podeszłam do jednego z mikrofonów i stuknęłam w niego palcem. Działał. Na statywie, wisiały duże słuchawki. Założyłam je na uszy i przycisnęłam byle jaki przycisk. W słuchawkach zaczęła lecieć jakaś piosenka, jednak bez słów. Tylko sama melodia. Była całkiem ładna, spokojna. Po przesłuchaniu kawałka przyszły mi do głowy słowa.  Bez zastanowienia, zaśpiewałam to co wymyśliłam do mikrofonu. Poczułam się teraz jak prawdziwa gwiazda. Zaczęłam śpiewać dalej. Nie miałam oporów, przecież studio było dźwiękoszczelne i nikt nie miał szans żeby mnie usłyszeć.

^Harry^
Leżałem na łóżku wgapiony w sufit. Co teraz? Nigdy nie myślałem, że jeszcze kiedykolwiek, jakieś dziewczyny będą mieszkać w NASZYM domu.
Victoria. Wiecznie zagubiona i niewinna.
Uwielbiana przez wszystkich Klara.
Słodka Lucy.
I ona. Louisa. Beztroska i niezdobyta. Nie ufałem jej. Była zbyt idealna.
Tam, w Polsce starałem się być miły, dla nich wszystkich. Głównie z powodu reszty chłopców, którzy je uwielbiali. Ale teraz? To one tu mieszkają, pod naszym dachem i to one mają być miłe dla nas. I nie obchodzi mnie w tej chwili co pomyślą chłopcy. To też mój dom.
Wstałem ociężały z łóżka i ubrałem się w byle co. Miałem zamiar pograć trochę na gitarze, dla uspokojenia.
Skierowałem się wprost do studia. Otworzyłem drzwi, i pierwsze co, a raczej kogo zobaczyłem, to Louisa.
- Co ty tu robisz?! - wykrzyknąłem zły wyrywając ją z zadumy. Nie miała prawa tu wchodzić.
Dziewczyna spojrzała na mnie zdezorientowana i wystraszona.
- Ja tylko chciałam pograć chwilę na pianinie. - mruknęła błądząc oczami po klapie fortepianu.
- Ach tak? - zapytałem przedrzeźniając jej ton głosu - A czy to twoje pianino?
- Nie. - odpowiedziała zdecydowanym tonem - Przepraszam, nie wiedziałam, że wstęp jest tu zabroniony.
- Co się dzieje? - usłyszałem głos Louisa tuż za mną.
- Nic takiego. Louisa uznała, że pogra na fortepianie nie pytając nikogo o zgodę. - powiedziałem wzruszając ramionami z udawaną obojętnością.
- Przeprosiłam już. - westchnęła brązowo oka spuszczając wzrok w ziemię. Wkurzała mnie.
- Daj już spokój. - prychnąłem posyłając jej pogardzające spojrzenie. Znowu zgrywa niewiniątko.
- Nie, to ty daj spokój Harry. - Louis położył mi rękę na ramieniu.
Super. Teraz nawet on będzie jej bronił? To Louis, on zawsze stał po mojej stronie. A teraz nagle zaczął bronić jej? Kolejny powód, by jej nienawidzić. - Ona nie chciała nic złego. A poza tym: przecież może tu wchodzić. Studio nagraniowe to strefa otwarta dla wszystkich.
Tupnąłem wkurzony nogą.
- Jego też przeciągnęłaś na swoją stronę?! - ryknąłem na odchodnym i zatrzasnąłem za sobą drzwi.

^Louis^
Wytrzeszczyłem oczy. On nigdy się tak nie zachowywał! Co mu kurde odbiło?
- Wszystko ok? - zapytałem patrząc na skruszoną dziewczynę.
Ona spojrzała tylko na mnie i wybuchła płaczem. Byłem przerażony i nie wiedziałem co mam zrobić, więc po prostu przytuliłem ją najmocniej jak się da.
- Co jest? - wyszeptałem w jej włosy, gdy choć trochę się uspokoiła.
- Harry mnie nie lubi. - wyszlochała w odpowiedzi przyciskając twarz do mojej bluzy.
- To nie prawda. - powiedziałem głaskając ją po włosach. - Harry ma swoje dziwaczne humory. Ma najwidoczniej zły dzień, a ty byłaś pierwszą osobą, na której mógł się wyładować. Pogadam z nim, powiem żeby cię przeprosił.
- Nie! - krzyknęła odpychając mnie lekko - To moja wina, mogłam tu nie wchodzić.
- Nie, Lou. Możesz tu wchodzić. To pomieszczenie dla wszystkich domowników. - uśmiechnąłem się, po czym dodałem: Zagraj mi coś.
Dziewczyna spojrzała na fortepian i po kilku sekundach wahania, usiadła przy instrumencie.
- Co mam zagrać? - zapytała patrząc na mnie swoimi wielgachnymi oczyma.
- Znasz jakieś nasze piosenki? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie. Lubiłem słuchać, jak ktoś gra lub śpiewa nasze piosenki.
Po krótkim zastanowieniu, Louisa kiwnęła nieśmiało głową. Wzięła głęboki oddech i zaczęła grać znajomą mi piosenkę.
Była wspaniała! "What You Makes Beautiful" brzmiało w jej wykonaniu idealnie! Nie mogłem się na nią napatrzeć.
- To było świetne! - wykrzyknąłem podekscytowany gdy już skończyła.
- Przestań... - Lou spuściła wzrok zalewając się rumieńcem. Była bardzo nieśmiała, a mnie się to podobało.
- Louis? - zapytała po długiej chwili ciszy.
- Hm?
- Nie mów nic Harremu, dobrze? - dziewczyna spojrzała na mnie proszącym wzrokiem - Będzie jeszcze gorzej. Nie musi mnie przepraszać. Najlepiej wogóle nie poruszać tego tematu.
- Louisa, on na ciebie bezpodstawnie nakrzyczał. Musi cię przeprosić. - stwierdziłem podsumowując chamskie zachowanie przyjaciela.
- Daj spokój. Jest ok. - Louisa uśmiechnęła się leciutko - Nie chcę do tego wracać.
- Jasne, skoro tego właśnie chcesz... - westchnąłem dając za wygraną - I możesz tu przebywać ile tylko chcesz.
- Dzięki... - dziewczyna kiwnęła lekko głową i wstała zmierzając ku wyjściu - I dziękuję za dyskrecję przed Harrym.
I poszła, zostawiając mnie samego. Ja, nie widząc większego sensu w przesiadywaniu tutaj samemu, poszedłem na dół, zrobić śniadanie.

^Victoria^
Niechętnie sięgnęłam po komórkę. Na ekranie wyświetliła mi się 8:48. Z westchnieniem, stwierdziłam, że czas wstawać.
Wyjęłam z szafy krótkie, dżinsowe spodenki i luźny biały T-shirt. Umyłam zęby, uczesałam włosy, a na nogi wciągnęłam czarne Converse.
Byłam tak głodna, że niemal jak na skrzydłach pobiegłam na dół.
- Cześć wszystkim! - krzyknęłam rozglądając się po piętrze.
- Czeeeść! - odkrzyknął mi znajomy głos z salonu. Od razu popędziłam w tamtą stronę.
Przed telewizorem, na kanapie, zastałam Zayna i Louisa, grających w FIFĘ.
- Jak się spało? - zapytał Zayn nie odrywając oczu od ekranu.
- Było ok. - mruknęłam zmierzając do kuchni. Salon i kuchnia były rozdzielone sporym "oknem" bez szyby (hahaha, lool, jak to dziwnie brzmi xd No ale wiecie o co chodzi xd), tak, że robiąc sobie kanapkę mogłam obserwować chłopców.
Postanowiłam zjeść śniadanie, siedząc obok nich. Wzięłam więc talerz i usadowiłam się na fotelu, na przeciw telewizora. Z grą lepiej radził sobie Louis, który zdobył już 15 goli. Zayn radził sobie o wiele gorzej - jego wynik wynosił zaledwie 3 gole.
- Ładnie wyglądasz. - mruknął Louis usiłując odwrócić wzrok Zayna od ekranu. Oczywiście, udało się. Czarnowłosy oderwał wzrok od telewizora, by zerknąć na mnie, a Lou wykorzystał moment nieuwagi kolegi na to, żeby strzelić kolejną bramkę.
Louis odtańczył dziki taniec radości, potem kilka chwil marudzenia Zayna i wrócili do gry.
- Cześć Tori. - usłyszałam słodki głosik przyjaciółki, tuż obok
mnie.
- Louisa, z nieba mi spadasz. - szepnęłam do dziewczyny wskazując Louisa i Zayna - Umieram tu z nudów, chodźmy na spacer.
Nie musiałam jej długo namawiać. Lou pokiwała głową z entuzjazmem, wzięła z szafki torebkę i już była na zewnątrz.

Spacerowałyśmy bardzo długo, mimo to, odwiedziłyśmy tylko kilka nielicznych miejsc w Londynie.
- Musimy się kiedyś wybrać na Big Bena... - westchnęła rozmarzona Louisa zakładając okulary przeciwsłoneczne. Było tak gorąco, że niemal czułam jak wnętrzności się we mnie gotują.
- Na pewno pójdziemy. - uśmiechnęłam się odgarniając włosy z ramion.
Oczekiwałam jakiejś oznaki entuzjazmu z jej strony, jednak nie doczekałam się jej. Nie doczekałam, ponieważ Louisa stała spokojnie kilka metrów dalej obok słupka z ogłoszeniami.
- Co tam masz? - zapytałam zaglądając jej przez ramię.
- Szkoła Tańca Maksa Teneta. - Louisa postukała palcem w kolorowy plakat.
Zmarszczyłam czoło. Plakat głosił, że Szkoła zbiera utalentowanych ludzi, alby wziąć udział w światowych mistrzostwach. Przesłuchania odbywają się w każdy dzień tygodnia od 12:00 do 18:00.
- Idź na casting. - powiedziałam patrząc na nim stanowczym głosem.
- Co?! Nie bądź śmieszna. - Lou spuściła wzrok w chodnik. - Nie mam szans, żeby się tam dostać.
- Nie przesadzaj. - prychnęłam. Wiedziałam, że gada głupoty. Zawsze była najlepsza z klasy w te klocki. Kochała taniec. - Tańczysz pięknie i jesteś w nim dobra.
- Naprawdę tak myślisz? - dziewczyna podniosła ciemne oczy żeby na mnie spojrzeć.
- Oczywiście! - wykrzyknęłam entuzjastycznie – Na pewno się tam dostaniesz.
- A pójdziesz ze mną na przesłuchanie? - zapytała nieśmiało Louisa przestępując z nogi na nogę.
- Pewnie, że tak. Pójdziemy tam jutro i pokażesz co potrafisz. - powiedziałam uśmiechając się do niej ciepło.
- Dziękuję. - Louisa uścisnęła mnie w podziękowaniu, a ja poklepałam ją lekko po plecach.
- Wracajmy już lepiej. Będą się o nas martwić. - mruknęłam patrząc na rozbawioną przyjaciółkę.
- Tak, chodźmy. Bo coś mi się wydaje, że buty trzeba będzie mi ściągać operacyjnie. - westchnęła zmartwiona, a ja parsknęłam śmiechem.

- Wróciłyśmy! - wrzasnęłam wchodząc do domu. W środku mieszkania panował przyjemny chłód, dlatego westchnęłam przeciągle czując go na skórze.
- Bardzo gorąco na dworzu? - zapytał Liam wyglądając na nas zza rogu.
- Lepiej nic mi nie mów. - westchnęła zmęczona Louisa opadając na kanapę.
- Biedaczki. - mruknął Harry z udawanym zmartwieniem. Nie wiedziałam co mu odwaliło. Był ewidentnie nie miły, zarówno dla mnie i Louisy, jak i dla Klary.
- Chodźmy może na basen, co? - zapytał Niall zamykając lodówkę. Znowu coś jadł...
- Nie, ja już nigdzie nie idę! Nogi mi z tyłka wychodzą. - pokręciłam głową przecząco.
- Ale przecież basen jest kilka kroków stąd. - Zayn zmarszczył brwi zdziwiony.
- Jak to? - Louisa rozdziawiła buzię zaszokowana.
- No tak, za domem. - Niall wskazał okno za Louisą.
- No to ja lecę po kostium! - dziewczyna poleciała na górę, a ja wybuchłam śmiechem. Podczas gdy ja ledwo zipałam, ona miała tyle energii, żeby w dosłownie kilka sekund znaleźć się w swoim pokoju.
- Ja też pójdę. - uśmiechnęłam się i poszłam na górę.

Za parę minut, wszyscy byliśmy gotowi do kąpieli. Chłopcy poprowadzili nas za dom. To co tam zobaczyłyśmy, przyprawiło nas o atak serca.
Basen był wielki, a po jego drugiej stronie była skocznia.
- Wohoo! - wrzasnęła Klara skacząc do wody z trampoliny.
Wybuchneliśmy śmiechem gdy rozchlapana przez nią woda oblała nas.
Weszliśmy do basenu i przez chwilę graliśmy w siatkówkę. Skład był prosty: dziewczyny, na chłopców. Przegrałyśmy, oczywiście. Z dziewcząt, tylko ja potrafiłam dobrze grać. Louisa bała się lecącej do niej piłki i zwyczajnie się od niej odsuwała. Klara starała się ją odbijać, ale nigdy nie udało się jej posłać piłki na drugą stronę siatki. Lucy starała się ze mną współpracować, ale nie szło jej to jakoś perfekcyjnie. Chłopcy mieli z nas niezły ubaw.
- Wygraliśmy! - wykrzyknął Zayn pocierając palcem o palec.
- Dałyśmy wam wygrać...  - mruknęła zmęczona grą Lucy.
- No jasne, że tak. - prychnął urażony Niall i rzucił się w kierunku Louisy. Już za chwilę dziewczyna piszczała i śmiała się łaskotana przez chłopaka.
-Zostaw, zostaw, mam łaskotki! - wrzeszczała Lou szarpiąc się i uciekając.
- Widzę właśnie! - odkrzyknął jej Niall nie puszczając jej.

^Klara^
Kątem oka zobaczyłam Harrego, który wychodzi z basenu i siada na leżaku. Patrzył na naszą zabawę spode łba. Wyglądał naprawdę przerażająco... Mokre włosy przykleiły mu się do twarzy tworząc coś w rodzaju kaptura. Prawie jak Buka...
Westchnęłam lekko i ruszyłam w kierunku barierki.
Usiadłam na leżaku obok znosząc jego spojrzenie na mnie.
- Harry, co jest? - zapytałam starając się żeby mój głos zabrzmiał przyjaźnie.
- Nic mi nie jest. Wracaj do swoich przyjaciółek. - powiedział oschle szczególnie akcentując ostatnie słowo.
- O co ci chodzi? - prychnęłam zdziwiona.
- O to, że przyjeżdżając tutaj, zepsułyście relacje między członkami One Direction! - krzyknął robiąc wredną minę.
- Och czyli o to chodzi? - zapytałam ironicznie wstając z leżaka. Kiedy jeszcze byliśmy w Polsce, to właśnie z Harrym dogadywałam się najgorzej. Ale tym razem przesadził. - Jak byś już zapomniał, to WY nas tu sprowadziliście!
- O nie, nie, nie... To ONI was tu sprowadzili. - warknął wskazując chłopaków w basenie, którzy byli zbyt zajęci gonitwą za dziewczynami, żeby usłyszeć naszą kłótnię.
- Ale ty jakoś specjalnie nie protestowałeś! - krzyknęłam wyprowadzona z równowagi.
- A co by mi dało protestowanie?! I tak byście przyjechały. Chłopcy za bardzo tego chcieli! - Harry spojrzał na mnie spojrzeniem pełnym nienawiści. - Idealne panienki z Polski. Zgrywacie wielkie damy, a tak naprawdę mieszkacie na kompletnym zadupiu!
Zagotowało się we mnie. Jak on śmie?! Jak śmie obrażać kraj, w którym się urodziłam, w którym się urodziła Louisa, Victoria i Lucy?!
- Idioto! - wrzasnęłam i uderzyłam go z otwartej dłoni. Harry stęknął zaskoczony łapiąc się za czerwony policzek. Zauważyłam, że wszyscy w basenie teraz na nas patrzą. - Dość tego! Nikt nie będzie obrażał ani mnie, ani moich przyjaciółek! - krzyknęłam wskazując na trzy dziewczyny w basenie. - Wynoszę się stąd. 




Ok, na początek może nadmienię, że pisze do Was ANIA :D #SkromnaJa
Wiktoria jest bowiem na obozie sportowym, ale bardzo mnie prosiła, żebym wstawiła te 2 rozdziały. Nie, to nie jest literówka, rzeczywiście zdecydowałyśmy połączyć 2 rozdziały, żeby notka wyszła dłuższa. A to tylko dlatego, że czekaliście na nią tak bardzo długo xD
Muszę Wam też powiedzieć, że pisanie tych notek, to okropna katorga dla nas xD Jako iż Wixa nie mieszka już niedaleko mnie i nie chodzimy razem do szkoły, jesteśmy zmuszone pisać notki wspólnie, przez gadu-gadu xD (Tak, wcześniej robiłyśmy to na przerwach w szkole xD) I żeby była jasność, całe dzisiejsze opowiadanie napisałyśmy razem. Nie było tak, że część pisała Wix, a część ja. Więc duże brawa dla nas >.< #SkromnaJa2 
I jeszcze zdanie o gifach: napisy są dorobione przez twórce gifów. Przedstawiają taniec radości Nialla, podczas wręczenia jakiejś tam nagrody xD

Do następnej :3

PS. Wixa pozdrawia xD

9 komentarzy:

  1. Huraaaa wreszcie nowy rozdzial myslalam ze juz zawiesiłyście to opowiadanie, rozdzial super jak zawsze <3 mogla bys powiedziec kiedy bedzie nn bo sie doczekac nie moge i mam nadzieje ze nie trzeba bedzie czekac tak dlugo jak na ten ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niee, przez myśl nam nawet nie przeszło, żeby zawieszać opowiadanie :D Po prostu myślałyśmy, że nikt go nie czyta i nie śpieszyłyśmy się z dodaniem go xd
      Następny jest już prawie gotowy, jeszcze go 'doprawkmy' i być może dodamy w niedzielę :)

      Usuń
    2. ,,Po prostu myślałyśmy, że nikt go nie czyta..."
      WYPLUJ TO :)

      Usuń
  2. Proszęęęęę.....
    Dodajcie go już :)
    Dla mnie :)
    P.S
    ZACZEPISTE :*****

    OdpowiedzUsuń
  3. Draaamaaaaa :D
    Świetny rozdział! :3
    NASTĘPNY, NASTĘPNY! XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha ♥
      Dziękujemy ^^ Następny chyba w środę dopiero, niesety :( / Wixx ♥

      Usuń
  4. Będzie następny rozdział czy nie?

    OdpowiedzUsuń